Taki zwykły ten dzień?

Dzisiaj doświadczyłam tego, jak cudowne może być zwykłe rodzinne śniadanie. Nawet to zjadane w dużym pośpiechu!

Siedzieliśmy przy stole, wcinaliśmy grzanki (to nasza szybka wersja śniadania, jeśli zostaje więcej pieczywa z dni poprzednich) i w radio puścili to...


Zrobiło się nam tak dobrze i ciepło wszystkim razem:) Pogłaskałam męża po dłoni, dostałam buziaka w policzek. Za chwilę najmłodsza córka przytuliła się do mojego ramienia. Potem przybiegła starsza. Nawet nasz nastolatek spojrzał z czułością na siostry.
"Nie krępuj się, też możesz się przytulić, widzę tę chęć w Twoich oczach". - Wystarczyło by i jemu wzruszyć serce.
Zegar tykał, autobus do szkoły miał odjechać za 12 minut, ale potrzeba rodzinnej bliskości była priorytetem:)

Śniadanie rozgrzało nam nie tylko brzuszki, ale i dusze. Taki początek dnia nastroił bardzo optymistycznie do wszystkiego, co przed nami. Do sprawdzianu z historii, do przedszkolnego hałasu, do kaligrafii, ikonopisarstwa i nawet do pracy, która nie jest jeszcze tą wymarzoną...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O "Okruchach" w Wielkim Poście...