Sport sposobem na nastolatka?

Chciałam koniecznie zabrać syna na zimową jazdę rowerem. Zapierał się strasznie, mówił, że ma dużo innych, ważnych rzeczy do robienia. Że zimno, że ruszać się nie chce i tyle. Były lamenty, protesty i bunt. Tak że pewnie nawet sąsiedzi słyszeli:)

Nie poddałam się, przetrwałam. Wyszliśmy. Schował się za filarem w prześwicie bloku i powiedział, że nigdzie nie jedzie. Nie obrażałam się, nie krzyczałam. Ruszyłam. On też!

Zaczął padać cudny śnieg. Było zimno, ale lód serca syna topniał. Zatrzymaliśmy się przy osiedlowej siłowni plenerowej. Bo za tydzień wyjazd na narty i mięśnie trzeba ćwiczyć. Ćwiczył. Z uśmiechem, który wzrastał z każdą minutą! Pokonał mnie w podnoszeniu ciężarów. Była męska satysfakcja.

A sms, który dostałam po... Bezcenny:
FAJNIE BYŁO. ALE ZIMNO.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O "Okruchach" w Wielkim Poście...

Taki zwykły ten dzień?