Właśnie zauważyłam, że moją wielkopostną tradycją stało się sięganie po ojca Adama Szustaka:) Nie jestem jego regularną słuchaczką, nawet nie subskrybuję langusty na palmie, bo w codziennym zabieganiu umknęłaby mi połowa tematów (ksiądz Adam to internetowy wymiatacz!). Ale kiedy zbliża się Wielki Post, jakaś dobra dusza kieruje mój wzrok w stronę you tube... Tym razem podjęliśmy decyzję by wędrować z księdzem Adamem Szustakiem całą rodziną. Ciekawe doświadczenie, bo słucha go widownia od lat 5 do 41. A że tym razem są to ćwiczenia z konkretnymi zdaniami, np. zaświadczyć o Panu Bogu w miejscu pracy, szkole, po obejrzeniu odcinka wymieniamy się wrażeniami. Jedni komentują: "... ale jak ja mam to zrobić?". Inni działają: szybka wrzutka na Instagram (@kosmos_nie_rodzina) przemyśleń ze środy popielcowej. Może na ten wpis trafi zabiegana mama albo zapracowany tata, który chciałby w Wielkim Poście zadbać o ducha swojej rodziny, a nie ma na to pomysłu (bo przecież są tacy dz
Niedzielne popołudnie. W Warszawie spadł pierwszy śnieg tej zimy. Przyniósł dużo radości tym, którzy mogli dotknąć jego zimnych płatków. W wielu sercach zrodziła się nadzieja, że Święta Bożego Narodzenia będą piękne i baśniowe… Tego samego popołudnia zaledwie sześciu widzów zmierzyło się z rzeczywistością, która jest ogromnym wyzwaniem dla każdego wierzącego. Cierpienie dzieci. Dlaczego jest? Komu służy? Czy jest karą? Czy da się je jakoś wytłumaczyć? 5 zwycięskich wiatrów „Mali bohaterowie” to film Anne Dauphine Julliand, który swoją premierę miał we Francji 1 lutego 2017 r. (jego francuski tytuł brzmi „Et les mistrals gagnants”, co można przetłumaczyć poetycko jako „Zwycięskie wiatry”). Do polskich kin wszedł więc z prawie dwuletnim „poślizgiem” i w okresie kiedy niewielu myśli o kinowych seansach. Jest dokumentalną opowieścią o walce piątki niezwykłych dzieci: Camille, Ambre, Tugduala, Charlesa i Imada. Każdy z bohaterów jest inny, każdy zmaga się z chorobą, która prz
Dzisiaj doświadczyłam tego, jak cudowne może być zwykłe rodzinne śniadanie. Nawet to zjadane w dużym pośpiechu! Siedzieliśmy przy stole, wcinaliśmy grzanki (to nasza szybka wersja śniadania, jeśli zostaje więcej pieczywa z dni poprzednich) i w radio puścili to... Zrobiło się nam tak dobrze i ciepło wszystkim razem:) Pogłaskałam męża po dłoni, dostałam buziaka w policzek. Za chwilę najmłodsza córka przytuliła się do mojego ramienia. Potem przybiegła starsza. Nawet nasz nastolatek spojrzał z czułością na siostry. "Nie krępuj się, też możesz się przytulić, widzę tę chęć w Twoich oczach". - Wystarczyło by i jemu wzruszyć serce. Zegar tykał, autobus do szkoły miał odjechać za 12 minut, ale potrzeba rodzinnej bliskości była priorytetem:) Śniadanie rozgrzało nam nie tylko brzuszki, ale i dusze. Taki początek dnia nastroił bardzo optymistycznie do wszystkiego, co przed nami. Do sprawdzianu z historii, do przedszkolnego hałasu, do kaligrafii, ikonopisarstwa i nawet do prac
Komentarze
Prześlij komentarz