W Bożym Narodzeniu chodzi o MIŁOŚĆ

Czytałam dzieciom jedną z adwentowych bajek Bruno Ferrero. Historia była taka, że diabeł, chcąc popsuć pewnej rodzinie Boże Narodzenie, po kolei odebrał jej wszystkie zewnętrzne aspekty świętowania. Najpierw zniknęły dekoracje, potem żłóbek z Panem Jezusem, choinka, potrawy i wszystkie prezenty. Zostali sami w pustym mieszkaniu, które chwilę wcześniej pięknie mieniło się lampkami i pachniało świeżym ciastem... Diabeł liczył na to, że wszystkim puszczą nerwy i zacznie się wzajemne oskarżanie, pretensje, spory. Tymczasem rodzice i dwójka dzieci dość szybko poznali się na diabelskiej sztuczce i postanowili, że się nie załamią. Wzięli się za ręce i stwierdzili, że nikt nie potrafi "zlikwidować" Bożego Narodzenia, choćby nie wiadomo jak się starał. Boże Narodzenie było, jest i będzie w ich sercach. Ogarnęła ich radość mająca swoje źródło w wierze!

Bo w Bożym Narodzeniu nie chodzi o:
- choinkę
- prezenty
- stół uginający się pod ciężarem potraw
- zamęczenie się przy sprzątaniu domu na błysk.

W Bożym Narodzeniu chodzi o MIŁOŚĆ.

I tej miłości w małżeństwach, w rodzinach, w Ojczyźnie chciałabym nam wszystkim życzyć na Święta:) Zostawmy nasze bogactwo materialne, intelektualne i pochylmy się z pokorą nad żłóbkiem. Tylko my, Ci, których kochamy i mały Jezus...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O "Okruchach" w Wielkim Poście...

Ojciec prać?