Po co mi małżeństwo?
Stoję na przystanku i patrzę czasem na pary, które, trzymając się za ręce wsiadają do autobusu. Obrączki widzę średnio raz na 10 przypadków. Słyszę wokół, że małżeństwo jest niepotrzebne, tylko komplikuje życie. A już największym zawracaniem głowy jest ślub i wesele, które "trzeba" zorganizować. Tymczasem najpiękniejsze opisy miłości znajduję właśnie w małżeństwie! Ostatnio w I programie polskiego radia słyszałam świadectwo żony opiekującej się mężem, który po wypadku ma sparaliżowaną lewą część ciała. Bardzo poruszyła mnie jej miłość, to, że pracuje na 2 zmiany, żeby starczyło im na życie, że nie wyobraża sobie dnia bez ukochanej osoby, że jest wdzięczna, że mąż w ogóle wybudził się po wypadku (a lekarze sugerowali by podpisała zgodę na przeszczep jego organów, bo wybudzenie było mało prawdopodobne).
Czy ta sytuacja pasuje do obrazu: zaczynają się kłopoty więc Cię zostawiam, "wymieniam na nowszy model"? Trwanie w małżeństwie to często ogromny wysiłek, który przypomina uprawę ogrodu. Można znudzić się po zasianiu pierwszej trawy i cały teren zarośnie chwast. Ale można też codziennie, kawałek po kawałku, pielić i doglądać, podlewać. Wiadomo, że przyjdą burze, grad, wichura, ogród ucierpi, lecz ponownie włożona praca, przywróci mu piękny wygląd. Można się przy tym wybrudzić bardzo, zmęczyć, popłakać nawet z wysiłku, ale rezultat jest tego wart!
Prawda, Mężu;)
Małżeństwo to jednak nie tylko "orka na ugorze", to wspólne doświadczenia, wspólny rozwój i pewność, że zawsze można na kogoś liczyć! Kiedy mi smutno, dostaję link z you tuba z motywującym filmem, troskliwa dłoń podsunie odpowiedni rozdział z książki, czułe ramię otuli... I w moim świecie robi się cieplej:)
Małżeństwo to wielka łaska, przygoda na całe życie...
„Nigdy już nie poczujemy deszczu,
Bowiem nawzajem będziemy sobie schronieniem.
Nigdy już nie poczujemy chłodu,
Bowiem nawzajem będziemy sobie ciepłem.
Nigdy już nie odczujemy samotności,
Bowiem nawzajem będziemy sobie towarzyszami.
Choć jesteśmy dwoma ciałami,
Przed nami tylko jedno życie.”
Czy ta sytuacja pasuje do obrazu: zaczynają się kłopoty więc Cię zostawiam, "wymieniam na nowszy model"? Trwanie w małżeństwie to często ogromny wysiłek, który przypomina uprawę ogrodu. Można znudzić się po zasianiu pierwszej trawy i cały teren zarośnie chwast. Ale można też codziennie, kawałek po kawałku, pielić i doglądać, podlewać. Wiadomo, że przyjdą burze, grad, wichura, ogród ucierpi, lecz ponownie włożona praca, przywróci mu piękny wygląd. Można się przy tym wybrudzić bardzo, zmęczyć, popłakać nawet z wysiłku, ale rezultat jest tego wart!
Prawda, Mężu;)
Małżeństwo to jednak nie tylko "orka na ugorze", to wspólne doświadczenia, wspólny rozwój i pewność, że zawsze można na kogoś liczyć! Kiedy mi smutno, dostaję link z you tuba z motywującym filmem, troskliwa dłoń podsunie odpowiedni rozdział z książki, czułe ramię otuli... I w moim świecie robi się cieplej:)
Małżeństwo to wielka łaska, przygoda na całe życie...
„Nigdy już nie poczujemy deszczu,
Bowiem nawzajem będziemy sobie schronieniem.
Nigdy już nie poczujemy chłodu,
Bowiem nawzajem będziemy sobie ciepłem.
Nigdy już nie odczujemy samotności,
Bowiem nawzajem będziemy sobie towarzyszami.
Choć jesteśmy dwoma ciałami,
Przed nami tylko jedno życie.”
Jest czas orania, jest czas siania, jest czas pielenia, podlewania, wyrywania chwastów ale jest i czas zbierania owoców. Nasze wspólne poletko jest nasze. Prawda...
OdpowiedzUsuńOgrody bywają różne. I małżeństwa bywają różne. Czasem miłość nie potrzebuje małżeństwa. Myślę, że każdy musi sam odnaleźć własną historię i własnoręcznie namalować ogród własnego życia. Ja nie stawiam znaku równości pomiędzy miłością i małżeństwem dla każdego człowieka. Niech każdy ma wybór. A mój wybór jest taki, że nie wyobrażam sobie własnej miłości bez małżeństwa :) "Prawda Mężu?" :)
OdpowiedzUsuńJa już się chyba powoli starzeję, bo najbardziej wzruszają mnie splecione ręce staruszków, którzy potrafili razem przeżyć 50 lat małżeństwa. U nas w parafii zdarzają się takie rocznice! Kiedy wiatr namiętności już opadnie, dzieci wyfruwają z domu, zdrowie się szybciej lub wolniej pogarsza, a oni trwają. Są dla mnie jak skały w rozpadającym się świecie wartości. Wiem, może niektórzy są ze sobą z przyzwyczajenia, ale są tacy, którzy prawdziwie się kochają i to widać. O taką miłość proszę Cię Boże...
Usuń