Dokąd zmierzasz?



Dziś zacznę od cytatu ze Stephena Coveya, autora Najpierw rzeczy najważniejsze:

"(...) to, dokąd zmierzasz, jest o wiele ważniejsze od tego, jak szybko idziesz".

To myśl, która mnie nie jeden raz w życiu uratuje przed uczestniczeniem w bezsensownej pogoni za pustką. Covey pisze, że nie zna człowieka, który na łożu śmierci, żałuje, że za mało czasu spędził w biurze, ale zna wielu, który uświadamiają sobie, że czas poświęcali nie temu, co w życiu najważniejsze.
Nie muszę...
- mieć wielkiego domu z ogrodem pełnym bzów i mnóstwem pokoi do sprzątania...
- być panią dyrektor w wielkiej korporacji i wracać do domu do śpiących już dzieci...
- jeździć co roku do modnych kurortów, by dzieci miały czym się chwalić w szkole...

Mogę zastanowić się wieczorem w małej kuchni, z kubkiem herbaty, czego naprawdę pragnę.

A pragnę:
- iść powoli drogą by zwrócić uwagę na małego robaczka, którego pokazuje mi córka:)
- słuchać syna, który z wypiekami na twarzy opowiada o meczu piłki nożnej (raz w realu raz nie)
- mieć czas na sprzątanie kreatywnego bałaganu twórczych córek...
- czytać wieczorami na głos "Anię z Zielonego Wzgórza" z przytulonymi do mnie Skarbami na kolanach...
- usiąść i patrzeć jak ręka męża wyczarowuje najpiękniejsze łąki, obrazy świętych, portrety dzieci...
- pójść z mamą do kawiarni i poczuć się ponownie czyjąś małą dziewczynką.
Tak, idę powoli, wolniej niż pęd świata, ale idę w dobrym kierunku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O "Okruchach" w Wielkim Poście...

Ojciec prać?